Terminus
''Cierpienie jest na pewno rodzajem sensu. Bezsens przecież nie boli. Bezsens jest obojętniością." ~Anna Kamieńska
''Cierpienie jest na pewno rodzajem sensu. Bezsens przecież nie boli. Bezsens jest obojętniością." ~Anna Kamieńska
Francja, Paryż
1950 rok
Była piękna, słoneczna pogoda. Veronica - trzydziestoletnia mieszkanka Paryża nigdy nie mogła zrozumieć dlaczego tylko taką pogodę nazywano ładną. Ją od zawsze słońce i ciepło nadchodzące wraz z ociepleniem klimatu, bardzo irytowało - miała wtedy wrażenie przymusu zrobienia czegoś produktywnego, ewentualnie zwykłego wyjścia na dwór, bo przecież większość osób tak właśnie robiła. Dlatego było jej bardzo dziwnie, że umiera właśnie w ten czerwcowy, ciepły i (nie)przyjemny poranek. Nie umierała fizycznie, a psychicznie z sercem poharatanym na milion małych kawałeczków, w którym tkwiły małe sztylety, kłujące przy choćby najmniejszym wspomnieniu. Wiedziała, że nikt nie jest wstanie skleić tych kawałków znowu ze sobą, że nikt nie jest wstanie jej pomóc, zresztą nie chciała pomocy. Ciągły ból miał jej przypominać o tragedii, która ją spotkała, bo co innego może chcieć matka, która nigdy więcej nie zobaczy swojego dziecka. Gdyby miała go teraz opisać, powiedziałaby, że jej mały synek miał piękne, duże oczy, był szczupły i wysoki jak na swój wiek, a przy biegu, jego czupryna blond włosów zawsze podskakiwała i opadała wraz z nim, był przyjacielski i otwarty na ludzi, co Veronica zawsze uważała za cechę bardzo przydatną. Tak bardzo go kochała i do końca swoich fizycznie żywych dni będzie się zastanawiać dlaczego przez głupotę innych ludzi nie będzie miała możliwości widzieć jak dorasta. W takich chwilach często mówiła sobie jakie życie jest niesprawiedliwe, ale czy ktoś mówił, że ma być inaczej? Może powinniśmy przestać myśleć, że życie jest nam coś winne, bo nie jest.
**************
Przebywając w szpitalu i sprawdzając czy aby na pewno nie jest to sen, nauczyła się przede wszystkim obcowania z przewrażliwioną pielęgniarką, którą jak się okazało, narzeczony zostawił trzy miesiące temu, malując na ścianie wielki napis ''Z NAMI KONIEC, WYJEŻDZAM NA HAWAJE'', domalowując również kobietę z kokosami zamiast stanika. Ronnie myślała, że to taki żart z tym wyjazdem, jak się jednak okazało - nie rzucił słów na wiatr.
- Smaży teraz dupsko na ogromnej plaży, a ja po raz setny dzisiaj zmieniam wenflon!! - powiedziała raz zdenerwowana pielęgniarka, pokazując zdjęcie jej byłego narzeczonego.
- Kochana, lepszy wenflon od czyszczenia kaczek czy baseników - powiedziała Ronnie.
Cieszyła się, że mimo swojego introwertyzmu znalazła osobę, z którą może porozmawiać. Teraz było jej to niezmiernie potrzebne, a młoda pielęgniarka, swoimi problemami i ekstrawertycznym poczuciem bycia odciągała ją od jej problemu, który był trochę bardziej skomplikowany. Mimo to, wieczorami, korzystając z internetu w telefonie, próbowała znaleść coś co może w znacznym stopniu pomóc wyjaśnić jej sny, ale miała wątpliwości czy, aby ostatnie zdarzenia, nie były przypadkiem halucynacją. Co najdziwniejsze przez dwa dni żaden z koszmarów nie powrócił, ale nie wierzyła w
to, że zniknęły na zawsze. Wszystko to było ze sobą powiązane, tylko teraz musiała odkryć w jaki sposób. Czyżby traciła już zmysły? Uśmiechnęła się sama do siebie.
to, że zniknęły na zawsze. Wszystko to było ze sobą powiązane, tylko teraz musiała odkryć w jaki sposób. Czyżby traciła już zmysły? Uśmiechnęła się sama do siebie.
W zeszycie, kupionym przez pielęgniarkę, specjalnie na prośbę Ronnie, zapisywała słowa ''klucz'', które miały jej jakoś pomóc. Sama nie wiedziała w jaki, ale od czegoś trzeba było zacząć.
Przerwana granica
Koszmary
Blond chłopak
Czerwona piłka
Niewyjaśnione zdarzenia
Taco
Taco? Była głodna i zmęczona. Jedzenie w szpitalu zostawiało wiele do życzenia, łóżko zresztą też.
Bała się spać, bała się powrotu koszmaru. W ciągu tych kilku dni przydarzyło się jej tyle niewyjaśnionych sytuacji, że powiedzenie o nich komukolwiek skończyło by się wylądowaniem w psychiatryku na oddziale zamkniętym, a nie uśmiechało jej się spędzanie dni w kaftanie bezpieczeństwa. Z drugiej jednak strony mimo, iż uwielbiała działać w pojedynkę, to jednak w tej sytuacji raczej sobie nie poradzi. Potrzebowała kogoś, kto spojrzy na to wszystko z innej perspektywy, kogoś kto w przeciwieństwie do niej nie ma takiego mętliku w głowie. Wszystkie negatywne uczucia skumulowały się w niej w jednej chwili. Najpierw przyszedł strach, pozniej smutek, który szybko przerodził się w złość, a na samym końcu bezradność, która chyba dobijała ją najbardziej. Chwile pózniej już rozmawiała z jedną z niewielu osób, którym na prawdę ufała.
- Lucy, muszę z Tobą porozmawiać - głos ściszyła do szeptu, opowiadajac przyjaciółce swój koszmar.
Następnego dnia, po nieprzespanej nocy i dwóch kawach byłą gotowa wyjść ze szpitala i wreszcie wrócić do domu.
- Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w bardziej przyjemniejszym miejscu. - powiedziała na pożegnanie młoda pięlegniarka i posłała jej ciepły uśmiech.
Ronnie ją przytuliła i stwierdziła w duchu, że w najbliższej przyszłości raczej się z nią nie zobaczy, bo ileż można zbywać jej pytania o chłopaka od kwiatów? Najpierw sama musiała się dowiedzieć kim on jest. A nadpobudliwość dziewczyny i ciągłe przeżywanie rozstania z narzeczonym trochę ją drażniły. Zanim wyszła spojrzała ostatni raz na salę, w której spędziła trzy dni.
''Nie, to jednak ta zżółkła pościel mnie najbardziej drażniła'' -pomyślała
Świeciło słońce i była piękna pogoda. Ronnie nienawidziła takiej pogody.
- Wsiadaj łajzo - usłyszała za sobą.
- Zabawne - odpowiedziała, odwracając się i widząc czuprynę jasnych włosów - od razu się uśmiechnęła
Uścisnęły się, po czym weszły do samochodu.
Znały się już z liceum, ale po ukończeniu szkoły, Lucy wyjechała na studnia do innego miasta, po czym stwierdziła, że jednak potrzebuję roku przerwy od nauki, tak samo zresztą jak Ronnie. Obecnie obie skupiały się na swoich pasjach i dorywczych pracach i to była jedna z niewielu rzeczy, która je łączyła. Jednak mimo tylu różnic, odmiennych zdań i dzielących kilometrów, wiązała je obie niesamowita więz.
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego po trzech dniach dowiaduję się, że moja najlepsza przyjaciółka jest w szpitalu po ''wyimaginowanym'' wypadku?
- Ohh, nie chciałam odrywać cię od pracy, jesteś obecnie kelnerką czy sprzątaczką? A może pracujesz w ekskluzywnej restauracji ''Mcdonald's''? - powiedziała po czym obie zaczęły się śmiać
- Oj, grabisz sobie moja droga. Spakowałam się w jakieś 5 minut, tak więc zapewne będziesz mi musiała pożyczyć szczoteczkę do zębów, a no i nie spałam całą noc, przez naszą rozmowę i dojazd tutaj i to oczywiście twoja wina.
- Majtki też ci pożyczysz? - odgryzła się - A tak na prawdę to dziękuje, jesteś kochana, że przyjechałaś.
Była wdzięczna Lucy, że ta nie zostawiła ją samą z wszystkimi problemami i przyjechała tak szybko.
- Dobra koniec tego dobrego, z tyłu są kartki.
- Załatwiłaś mi już papiery do psychiatryka? - powiedziała nie mogąc się powstrzymać od śmiechu
- Oczywiście, szczególnie po tym jak wybiegasz z nieznajomym ze szpitala, a pózniej w magiczny sposób znów się do niego teleportujesz - posłała jej złośliwy uśmieszek. Mimo wszystko Ronnie była pewna, że przyjaciółka jej wierzy.
Dziewczyna wzięła kartki na, któych wydrukowany był artykuł o znaczeniu powtarzających się koszmarów sennych.
- Lucy, ale to nie są zwykłe koszmary. - odpowiedziała już na poważnie.
- Czytaj to. Od czegoś trzeba przecież zacząć. - powiedziała stanowczo Lucy, kierując w stronę domu Ronnie.
- O słuchaj tego - po czym zaczęła czytać na głos - Bywa nawet tak, że strach przed uporczywymi snami prowadzi do bezsenności. W efekcie może dojść do powstawania dolegliwości o charakterze psychicznym i fizycznym. Bez wątpienia koszmary nocne, które pojawiają się codziennie świadczą o jakimś problemie. Zwykle związane są ze stresem i napięciem emocjonalnym, albo nawet urazem psychicznym. Niektórzy chcąc im zapobiegać, zażywają wieczorami środki uspokajające. Jednak należy zdawać sobie sprawę z tego, że najlepiej jest poznać przyczynę koszmarów sennych**
- W sumie to nic nam to nie dało. Nie wiem jaka jest przyczyna tych koszmarów, nie mam żadnych traumatycznych przeżyć z dzieciństwa, ani nic w tym rodzaju. A moim jedynym problemem jest właśnie ten koszmar. - po chwili dodała - i chłopak.
- Pomyślimy jeszcze nad tym
Przejeżdzały koło dużych domów. Dzieci korzsytały ze słonecznej pogody i bawiły się na podwórkach. Nagle z którejś posesji wyleciała piłka. Samochód zatrzymał się z piskiem opon.
- Te bachory prawie rozbiły mi przednią szybę!- krzyknęła zdenerwowana Lucy.
- Daj spokój, dzieciaki tylko się bawią. Czekaj odrzucę im tą piłkę. - po czym wyszła z samochodu.
Nagle poczuła przyspieszone bicie serca kiedy zobaczyła, że piłka jest czerwona. Podniosła ją i zobaczyła przylepioną małą karteczkę z napisem:
Albo sobie przypomnisz, albo zginiesz
** cytat pochodzi ze strony;
http://www.koszmar.pl/czeste-powtarzajace-sie-nawracajace-koszmary/
________________________________
Standardowo już mam nadzieję, że rozdział się podobał ;)
- Lucy, muszę z Tobą porozmawiać - głos ściszyła do szeptu, opowiadajac przyjaciółce swój koszmar.
Następnego dnia, po nieprzespanej nocy i dwóch kawach byłą gotowa wyjść ze szpitala i wreszcie wrócić do domu.
- Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w bardziej przyjemniejszym miejscu. - powiedziała na pożegnanie młoda pięlegniarka i posłała jej ciepły uśmiech.
Ronnie ją przytuliła i stwierdziła w duchu, że w najbliższej przyszłości raczej się z nią nie zobaczy, bo ileż można zbywać jej pytania o chłopaka od kwiatów? Najpierw sama musiała się dowiedzieć kim on jest. A nadpobudliwość dziewczyny i ciągłe przeżywanie rozstania z narzeczonym trochę ją drażniły. Zanim wyszła spojrzała ostatni raz na salę, w której spędziła trzy dni.
''Nie, to jednak ta zżółkła pościel mnie najbardziej drażniła'' -pomyślała
Świeciło słońce i była piękna pogoda. Ronnie nienawidziła takiej pogody.
- Wsiadaj łajzo - usłyszała za sobą.
- Zabawne - odpowiedziała, odwracając się i widząc czuprynę jasnych włosów - od razu się uśmiechnęła
Uścisnęły się, po czym weszły do samochodu.
Znały się już z liceum, ale po ukończeniu szkoły, Lucy wyjechała na studnia do innego miasta, po czym stwierdziła, że jednak potrzebuję roku przerwy od nauki, tak samo zresztą jak Ronnie. Obecnie obie skupiały się na swoich pasjach i dorywczych pracach i to była jedna z niewielu rzeczy, która je łączyła. Jednak mimo tylu różnic, odmiennych zdań i dzielących kilometrów, wiązała je obie niesamowita więz.
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego po trzech dniach dowiaduję się, że moja najlepsza przyjaciółka jest w szpitalu po ''wyimaginowanym'' wypadku?
- Ohh, nie chciałam odrywać cię od pracy, jesteś obecnie kelnerką czy sprzątaczką? A może pracujesz w ekskluzywnej restauracji ''Mcdonald's''? - powiedziała po czym obie zaczęły się śmiać
- Oj, grabisz sobie moja droga. Spakowałam się w jakieś 5 minut, tak więc zapewne będziesz mi musiała pożyczyć szczoteczkę do zębów, a no i nie spałam całą noc, przez naszą rozmowę i dojazd tutaj i to oczywiście twoja wina.
- Majtki też ci pożyczysz? - odgryzła się - A tak na prawdę to dziękuje, jesteś kochana, że przyjechałaś.
Była wdzięczna Lucy, że ta nie zostawiła ją samą z wszystkimi problemami i przyjechała tak szybko.
- Dobra koniec tego dobrego, z tyłu są kartki.
- Załatwiłaś mi już papiery do psychiatryka? - powiedziała nie mogąc się powstrzymać od śmiechu
- Oczywiście, szczególnie po tym jak wybiegasz z nieznajomym ze szpitala, a pózniej w magiczny sposób znów się do niego teleportujesz - posłała jej złośliwy uśmieszek. Mimo wszystko Ronnie była pewna, że przyjaciółka jej wierzy.
Dziewczyna wzięła kartki na, któych wydrukowany był artykuł o znaczeniu powtarzających się koszmarów sennych.
- Lucy, ale to nie są zwykłe koszmary. - odpowiedziała już na poważnie.
- Czytaj to. Od czegoś trzeba przecież zacząć. - powiedziała stanowczo Lucy, kierując w stronę domu Ronnie.
- O słuchaj tego - po czym zaczęła czytać na głos - Bywa nawet tak, że strach przed uporczywymi snami prowadzi do bezsenności. W efekcie może dojść do powstawania dolegliwości o charakterze psychicznym i fizycznym. Bez wątpienia koszmary nocne, które pojawiają się codziennie świadczą o jakimś problemie. Zwykle związane są ze stresem i napięciem emocjonalnym, albo nawet urazem psychicznym. Niektórzy chcąc im zapobiegać, zażywają wieczorami środki uspokajające. Jednak należy zdawać sobie sprawę z tego, że najlepiej jest poznać przyczynę koszmarów sennych**
- W sumie to nic nam to nie dało. Nie wiem jaka jest przyczyna tych koszmarów, nie mam żadnych traumatycznych przeżyć z dzieciństwa, ani nic w tym rodzaju. A moim jedynym problemem jest właśnie ten koszmar. - po chwili dodała - i chłopak.
- Pomyślimy jeszcze nad tym
Przejeżdzały koło dużych domów. Dzieci korzsytały ze słonecznej pogody i bawiły się na podwórkach. Nagle z którejś posesji wyleciała piłka. Samochód zatrzymał się z piskiem opon.
- Te bachory prawie rozbiły mi przednią szybę!- krzyknęła zdenerwowana Lucy.
- Daj spokój, dzieciaki tylko się bawią. Czekaj odrzucę im tą piłkę. - po czym wyszła z samochodu.
Nagle poczuła przyspieszone bicie serca kiedy zobaczyła, że piłka jest czerwona. Podniosła ją i zobaczyła przylepioną małą karteczkę z napisem:
Albo sobie przypomnisz, albo zginiesz
** cytat pochodzi ze strony;
http://www.koszmar.pl/czeste-powtarzajace-sie-nawracajace-koszmary/
________________________________
Standardowo już mam nadzieję, że rozdział się podobał ;)